skrawka skóry na wierzchu.
- No wiesz - zamyśliła się Cara. - Czasami najbardziej intryguje to, czego nie ma na widoku. To właśnie pobudza wyobraźnię i zmysły. Ten strój ma charakter. - Bzdury - mruknęła Shey, jednak jej pewność siebie znikła. Choć wcale nie miała poczucia, że wygląda seksownie, to może jednak powinna zastanowić się i coś zmienić... A gdyby tak... Nie zdążyła pojąć decyzji, bo do kawiarni wkroczył Tanner. - Jak widzę, jesteś gotowa - rzekł, błyskając olśniewającym uśmiechem. Tego się nie spodziewała. - Może rozkażesz, bym poszła ubrać się bardziej odpowiednio? - A chcesz się przebrać? - zapytał. - Raczej nie. W tym czuję się całkiem dobrze. - Nie była to prawda. Zagadkowy uśmiech Tannera wprawiał Shey w zakłopotanie. Być może Cara miała rację. Chyba jednak ten styl nie był do końca przemyślany. - Wprawdzie w kurtce może być ci trochę za ciepło, ale jak sobie chcesz. - Tanner otworzył drzwi. - Idziemy? W jego tonie zabrzmiało wyzwanie. Jakby domyślał się jej rozterek. Wyprostowała się i popatrzyła mu prosto w oczy. - Uhm, jasne. - Zachwyca mnie twój entuzjazm. - Jej ociąganie i skwaszona mina wcale go nie zniechęcały. - No to dokąd idziemy? - zapytała, gdy wyszli na ulicę. - Do jakiejś modnej restauracji, gdzie będziesz mógł się popisać i zrobić na mnie wrażenie? Jeśli tak, to jeszcze raz się zastanów. Na mnie to nie działa. - Zgaduj dalej - zaśmiał się Tanner. - Mam inny pomysł na naszą randkę. - To nic nie zmieni. Zgodziłam się, bo nie miałam innego wyjścia. Zaszantażowałeś mnie. To nie jest prawdziwa randka, skoro mnie do tego zmusiłeś. - Niektóre kobiety potrzebują specjalnej zachęty. Mam nadzieję, że wykazałem się kreatywnością. Jednak jesteśmy tu teraz razem. - Tanner miał bardzo zadowoloną minę. Podprowadził ją do czekającej limuzyny. Gdy Shey wsiadała do eleganckiego wnętrza, poczuła panikę. Dzisiejszy wieczór to fatalna pomyłka. Była tego pewna. - Kręgielnia? - powtórzyła Shey. - Uhm. Nawet pomyślałem o butach. Kupiłem je - powiedział z dumą w głosie Tanner. - Nie liczę się z kosztami, gdy chcę oczarować kobietę. Shey popatrzyła na niego ostro, ale nic nie odpowiedziała. - I jak, działa? Shey zaczęła sznurować buty. Z większym zaangażowaniem niż było to potrzebne. - Czy co działa? - Moje czarowanie. Tym razem popatrzyła na niego drwiąco. Jednak on był