podeszła do frontowych drzwi i otworzyła je. Przez siatkę Shelby zobaczyła prostacką, rozwścieczoną gębę mężczyzny,
który kiedyś ją zgwałcił. - Odejdź, Ross. - Zrobiła krok do przodu. - Nie chcę cię widzieć. Ani dzisiaj, ani w ogóle. - A dlaczego nie? Wiesz, Shelby, czekałem na ciebie dziesięć lat. Shelby ogarnęły mdłości. Wzięła się jednak w garść i powiedziała spokojnym głosem: - Odejdź, i to natychmiast. Nigdy więcej nie naprzykrzaj się ani mnie, ani tym ludziom. - Tym ludziom. Myślisz, że to są twoi przyjaciele? - Zaśmiał się złośliwie. - To nie wiesz, że oni trzymają się razem? A ty, Vianca, masz się z czego tłumaczyć. Widziałem cię tamtej nocy, prawda? Owszem, byłem pijany i ukradłem wóz temu draniowi, ale ty też tam byłaś... - Zmrużył oczy, a Vianca zrobiła się biała jak ściana. - Dopiero teraz sobie przypomniałem. Byłaś w tym wozie. A niech mnie, czy to ty zabiłaś swojego starego? Czy nie tak było? Miałaś dosyć tego, że cię maltretował? - Zamknij się! - Nie wezwiesz glin - rzucił już normalnym tonem - bo mogę im powiedzieć coś, co cię obciąży. Teraz to Nevada będzie ponosił konsekwencje, ale powinni przymknąć ciebie, meksykański śmieciu. - Czy to prawda? - zapytała wstrząśnięta Shelby. Kręciło jej się w głowie, a leżąca w salonie Aloise znowu zaczęła bełkotać monotonną hiszpańszczyzną, często powtarzając imię męża. - To bzdury. Kłamstwa - zarzekała się Vianca. Ross uśmiechał się szyderczo za siatkowym ekranem. - Czyżby? Ja tak nie myślę. A ty, Shelby? W co wierzysz? Czy ty też na mnie czekałaś? - Idź do diabła, McCallum! - W powietrzu czuć było wielkie napięcie. - Może i pójdę - odparł, a potem uśmiechnął się złowrogo. - Właściwie to ja już tam byłem, no nie? Ale teraz przyszła kolej na kogoś innego, co? Teraz Nevada ma wreszcie swoje piekło. - A ty go wrobiłeś, prawda? - sapnęła Shelby, nie czując już przed nim strachu. Podeszła bliżej do drzwi; od mężczyzny, który ją zgwałcił, dzieliła ją tylko cienka siatka. - Guzik mnie obchodzi, że nie możesz być sądzony drugi raz za tę samą zbrodnię. Jeśli wrobiłeś Nevadę, to przysięgam, że cię dorwę i dopilnuję, żebyś otrzymał wyrok, na jaki zasługujesz. - Nie, nie rób tego. - Vianca gwałtownie pokręciła głową. - Hm, śmiało, dziewczynko. - Jego oczy błyszczały złośliwym podnieceniem. - Przekonajmy się, jak to teraz z 191 tobą jest. Jeśli dobrze pamiętam, byłaś najlepszą dupą, jaką kiedykolwiek zaliczyłem. A ta twoja córka... czy i ona nie mogłaby być moja? - Jej w to nie mieszaj. - Shelby jeszcze nigdy nie doświadczała tak wielkiego strachu jak w tym momencie. Vianca poszarzała na twarzy i szybko się przeżegnała, jak gdyby w końcu pojęła, o czym oni mówią. Tymczasem Aloise znowu poruszyła się na kanapie i zaczęła wyrzucać gniewne słowa po hiszpańsku. - No, śmiało, Shelby. Na co czekasz? Wciąż trzymasz się Nevady? Hm, pozwól, że coś ci uświadomię, Shelby dziewczę: on nie wróci. - Odejdź! - nakazała mu Vianca. Obraz na ekranie telewizji dziwacznie migotał. O dach bębniły krople deszczu. Aloise bełkotliwie wypowiadała imię swojego zmarłego męża. - Nic z tego, on zapłaci za to, że wpakował kulkę w głowę starego Ramóna. - On tego nie zrobił! - Ktoś musiał to zrobić, do diabła, bo inaczej Aloise nie byłaby teraz wdową, a ojciec Vianki nadal by ją bił i przezywał cipą, którą zresztą jest! - Nie! - wykrzyknęła starsza pani. - Nie! Nie! Ramón, nie rób tego! - Zamknij się! - poleciła Vianca, ale nie McCallumowi, tylko swojej matce. Zaraz, zaraz. Co to wszystko znaczy? Vianca miała dostęp do broni, z której zabito Ramóna? - Pierwszorzędna zabawa, co? - szydził Ross. - Ty naprawdę jesteś łajdakiem! - krzyknęła Shelby, widząc kątem oka, że Aloise podnosi się na łóżku. - Zasłużyłeś sobie na każdy dzień w więzieniu. - Madre, nie! - Ramón! - wyła Aloise, jakby była świadkiem jakiegoś nikczemnego czynu popełnianego przez jej męża. - Och, Dios, nie, Ramón, nie! Nie rób tego! - Cicho! Madre, proszę cię - zaklinała ją Vianca, podnosząc słuchawkę telefonu, jakby zamierzała spełnić swoje pogróżki i wezwać policję. - Dzieci. Nie rób krzywdy dzieciom. - Aloise rozszlochała się na dobre, lamentując po hiszpańsku.